Każdy dzień jest nowym wyzwaniem, każda chwila jest nowym zmaganiem. Nie wiesz co przyniesie, nie wiesz jak ją zniesiesz.........
Witam wszystkich doświadczonych przez ból. Wszystkich, których mniej lub bardziej okrutnie doświadczyła ta bezlitosna choroba. Tych, którzy zwątpili i którzy jeszcze mają nadzieję. Weteranów dyskopatii i całkiem zielonych w boju. Jak nie poddać się tej chorobie?
Byłem już w samym piekle tej choroby - na samym jej dnie. Ból był już nie do zniesienia i każda chwila była tylko udręką. Trwało to nie dni, tygodnie, ale długie miesiace. Bolał już nie tylko kręgosłub, ale niemalże każdy staw. Życie stało się nie do wytrzymania. Nie byłem już wstanie chodzić, żyć i samodzielnie funkcjonować. Choroba mnie pokonała i myślałem, że to już mój koniec.
Powrót z tego piekła wydawał się już niemożliwy. Jak to się stało, że się odbiłem, że żyję w miarę sprawnie i prawie bez bólu? Nie pomogli właściwie lekarze. Nie zrozumieli najbliżsi i przyjaciele. Otóż, pomógł mi jeden mądry rehabilitant!
Dzień po dniu zaczęła się długa mordercza walka ze swoim organizmem i psychiką. Bez leków! Ćwiczenia proste, odpowiednie, systematycznie powtarzane i powoli, bardzo powoli następowała poprawa. Niemalże niezauważalnie, ale jednak z perspektywy czasu było coraz lepiej.
Witam wszystkich doświadczonych przez ból. Wszystkich, których mniej lub bardziej okrutnie doświadczyła ta bezlitosna choroba. Tych, którzy zwątpili i którzy jeszcze mają nadzieję. Weteranów dyskopatii i całkiem zielonych w boju. Jak nie poddać się tej chorobie?
Byłem już w samym piekle tej choroby - na samym jej dnie. Ból był już nie do zniesienia i każda chwila była tylko udręką. Trwało to nie dni, tygodnie, ale długie miesiace. Bolał już nie tylko kręgosłub, ale niemalże każdy staw. Życie stało się nie do wytrzymania. Nie byłem już wstanie chodzić, żyć i samodzielnie funkcjonować. Choroba mnie pokonała i myślałem, że to już mój koniec.
Powrót z tego piekła wydawał się już niemożliwy. Jak to się stało, że się odbiłem, że żyję w miarę sprawnie i prawie bez bólu? Nie pomogli właściwie lekarze. Nie zrozumieli najbliżsi i przyjaciele. Otóż, pomógł mi jeden mądry rehabilitant!
Dzień po dniu zaczęła się długa mordercza walka ze swoim organizmem i psychiką. Bez leków! Ćwiczenia proste, odpowiednie, systematycznie powtarzane i powoli, bardzo powoli następowała poprawa. Niemalże niezauważalnie, ale jednak z perspektywy czasu było coraz lepiej.